Od niedzielnego poludnia wiac zaczelismy nasza kuracje sokowa. Rano popijamy powoli ok 3/4 litra kazdy, potem wielka salatka w poludnie, kolejny sok przed kolacja i wieczorem znow tradycyjny witarianski talez. Jemy naprawde to, na co mamy ochote i pozwalamy sie prowadzic madrosci naszych komorek… Jemy mniej soli i jeszcze mniej tluszczy. Nakarmione cialo nie potrzebuje wiele wiecej…
Dzis rano nasz sok byl przepyszny: jablka, ostatnie ogorki “cytryny”, buraki naciowe i mlecz – wszystko z ogrodu
Wczoraj rano jablka i kiwano (jeszcze inna odmiana tropikalnych ogorkow – tym razem kupione na targu), buraki naciowe, trawa z jeczmienia – doskonaly:
Popoludniu przygotowalam prosty sok owocowy jablka i grejfrut, lekko rozcienczony woda. Wczesniej robilam takze z jarmuzem, z ogorkami i tetragonem (szpinak z Nowej Zelandii, foto ponizej, ciekawa roslina, ktora rosnie cale lato az do przymrozkow), lodygami selera i burakami czerwonymi z liscmi…
Mamy mnostwo energii, nawet deszcz nam nie przeszkadza tyle, co zazwyczaj (a pada od kilku dni i wiecej jest chyba wilgoci niz powietrza…), koncentracja i kreatywnosc kroluje w domu : ), przygotowuje nowa ksiazke e-book z surowymi przepisami, duzo pracy… Motywacji natomiast niebrak, widzac jak wiele doskonalych ale takze mylacych i niekoniecznie zdrowych porad i przepisow krazy po internecie. Ostatnie 5 lat intensywnych poszukan, doswiadczen i nauki, bledow i sukcesow, wokol Raw Food sprawilo, iz dzis mozemy podzielic te wiedze z innymi…
Nasza kuracja trwa, az do wyczerpania zapasow jablkowych…
Dobrego dnia
Karolina